niedziela, 16 października 2011

Brzezno - Home Spot

Szczerze powiem, ze na polnocny wiatr czekam z wiekszym utesknieniem niz na dobra prognoze w lebie. Nie to, ze jestem leniem, czy nie lubie jezdzic samochodem ale plywanie na spocie na ktory mozna by dojsc na piechote ma cos w sobie. Sprawia, ze czlowiek czuje sie jakby mieszkal we wlasciwym dla surfera miejscu. W zasadzie, kitesurfing zaczalem uprawiac dlatego, ze wiedzialem, ze dzieki niemu bede mogl lapac te male 1m wiatrowe fale lamiace sie w sopocie czy brzeznie. Takie warunki trafiaja sie szczegolnie na wiosne i powinny trafiac sie jesienia. Niestety tegoroczna jest w nie bardzo uboga. Ale jak sie w koncu trafilo...


przyzwoite falki

Jak zwykle mialem problem z wyborem latawca. Poczatkowo na 7m mialem za malo, na 10,5 urywalo glowe. Do fotek wybralem ten wiekszy, kontrole mialem mala, mocy duzo za duzo, ale przynajmniej zdjecia bardziej spektakularne ;)


skoczyc mozna bylo wyzej, ale przy takiej mocy w latawcu wlaczaja sie hamulce...


po 3h plywania chcialem konczyc, bo miaelm dosc walki na duzej szmacie. W momencie jak go zwinalem dowialo jeszcze pare wezlow i wtedy na 7 bylo idealnie. Nareszcie nie musialem wlaczyc z latawka a moglem skupic sie na prowadzeniu deski na fali. Udalo sie pare razy pojechac na fali w minimalnym stopniu pomagajac sobie kajtem czyli tak jak to powinno sie robic. do 3h przeplywanych wczesniej dolozylem jeszcze prawie 2 i z rekami wiszacymi do ziemii po 17 zakonczylem ten przepiekny dzien.




W piatek miala byc powtorka, o 12 zameldowalem sie na spocie. Po 15min zaczal padac deszcz, potem lalo jak z cebra, a na koniec deszcz zamienil sie w grad. Wiatr zaczal wariowac wiec zmeczony poprzednimi dniami stwierdzilem, ze dzis trzeba odpuscic i pojechalem do domu.


Choc powoli sezon sie konczy, mam nadzieje, ze jeszcze zdaze zlapac falke w domu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz